Himalaiści mają własnego Madoffa i jest nim twórca fundacji Central Asia Institute niejaki Greg Mortenson. Jak wielu przed nim i prawdopodobnie wielu po nim na grzesznej drodze życia doznał oświecenia i zdecydował się służyć ludzkości budując szkoły w Afganistanie i Pakistanie. Jego idea powzięta na zboczu K2 po nieudanym wejściu na szczyt zbiegła się z amerykańskim zaangażowaniem w tamtym rejonie i zainteresowaniem kilku a później kilku tysięcy rodzimych filantropów. Prezydent Obama przeznaczył na CAI 100 tysięcy dolarow z Nagrody Nobla, znany himalaista Tom Hornbein zasiadł w radzie dyrektorów, a wśród aktywnych darczyńców pojawiło się nazwisko Jona Krakauera. Problem w tym, jak dzisiaj wierdzi Greg Wiltsie, jeden z byłych dyrektorów CAI, że „Mortenson traktował fundację jako osobisty bankomat”.
Na K2 Mortenson próbował wejść w 1993 roku, 3 lata później dzięki 12 tys. dolarów noblisty i alpinisty Jeana Herniego założył fundację Central Asia Institute, po kolejnych 10 latach ukazała się jego książka „Trzy filiżanki herbaty”, która przez 42 tygodnie nie schodziła z listy bestsellerów Ney York Timesa. Śledztwo CBS, którego wyniki możecie zobaczyć w audycji „60 minutes” pokazało, że szczytna idea i charyzmatyczny przywódca jakim bez wątpienia jest Mortenson mogą z powodzeniem się wykoleić bez jakiejkolwiek społecznej kontroli. W 2010 roku fundacja otrzymała darowizny na łączną sumę 18 mln dolarów. Przypuszcza się, że 50 procent tej kwoty poszło na cele administracyjne CAI, czytaj do prywatnej kieszeni jej założyciela. Zawiedziony darczyńca Jon Krakauer w opublikowanym pod konjiec kwietnia 75 stronicowym tekście „Three cups of deceit” nie zostawia na przyjacielu suchej nitki. „Greg nigdy nie przedstawiał rachunków za swoje prywatne wydatki; koszty kampanii jego książki obciążały CAI, a przychody jej sprzedaży trafiały wyłącznie do kieszeni autora;
aby utrzymać się na liście bestsellerów wynikiem 4 milionów sprzedanych egzemplarzy, Mortenson kupował tysiące książek na Amazonie, które później rozdawał na płatnych, kosztujących organizatorów 30 tys. dolarów spotkaniach z czytelnikami; na spotkania wraz z rodziną wybierał się wyczarterowanymi odrzutowcami i kwaterował w 5-gwiazdkowych hotelach…” – wylicza autor „Wszystko za Everest”.
Mortenson nie udźwignął ognia krytyki i zaraz po emisji programu CBS trafił do szpitala z problemami kardiologicznymi. Jego fundacja odniosła się do zarzutów pisemnie, informując jednocześnie że jej założyciel nie będzie odpowiadał na pytania do czasu wyzdrowienia.
Historia ta ma dwóch, nie do końca pozytywnych bohaterów. Idealistę-mitomana i zdradzonego pisarza. Ze zdradzonym pisarzem, a mowa o Krakauerze, jest niestety tak, że po świetnym „Wszystko za Everest” i nie mniej udanym „Wszystko za życie” Krakauer zajął się tropieniem spisków. Pierwszy zawiązał się wokół osoby Tillmana, w drugim bohaterem jest Morteson. Spiski mają to do siebie, że ginie w nich człowiek. Mam nadzieję, że w prozie Krakauera nie bezpowrotnie.